Micro Vardo - first trip - day 3
Słońce już ładnie świeci... ...bo już 7:30. Trzeba budzić się do życia. Słoneczko ładnie świeci... ...i ładuje akumulator. A tu widać ile deszczu było w nocy.
Niewiele. Myślałem że napełni mi wodą naczynia do mycia. Ale tu prawie nie ma wody. Trochę trzeba wyczyścić.
Dzisiaj śniadanie zjem po tej stronie przyczepy, bo tam są otwarte drzwi... Żeby nie nagrzała się przyczepa jak woda będzie się gotować. No i mam tu wygodny dostęp do szafek. Telefon naładowany Można to rozłączyć Woda zagotowała się Widzę że od zachodu napływają chmury. Chyba nie będzie to słoneczny dzień. To jeszcze wypiję resztki kawy.
I będę pakował się do wyjazdu. No to: czas sprzątania. Trzeba się pakować Dziękuję wam za przypomnienie że mam zabrać stąd ruszt. Chyba się już odmoczył. Po całonocnym moczeniu się, brud łatwo zszedł.
Można zapakować. Niestety, tu gdzieś przy wyjeździe zapodziała mi się kamera go-pro. Muszę wszcząć poszukiwania...
...więc korzystając z sytuacji, ładuję teraz rower. Te poszukiwania mogą trochę potrwać. To naprawdę zagadkowa sprawa. Jestem przekonany że tu ją zostawiłem. Byłoby głupio gdybym ją schował do lodówki. Może tu ją schowałem. Może w trakcie przebierania się, tu ją włożyłem.
Tego kosza nie wyciągałem. Może jest w tych ciuchach. Po przeszukaniu 30 razy tej drogi... ...i 5 razy przyczepy... ...pomyślałem że tylko w tej szafce może być. No i nie pomyliłem się! Szukałem tu w ten sposób - szukając tam, a tymczasem... ...to się schowało tutaj. Było to na samym końcu tej półki.
I przeoczyłem to. Jedno co wyszło na dobre, w tym zamieszaniu z kamerą... to że wszystko jest teraz naładowane. Rower, laptop, kamera, wszystko ma teraz pełne baterie. Jeszcze teraz łańcuch spadł. Strasznie mało tu miejsca No i wylądowałem na tłocznej plaży.
Ale chcę się tu wykąpać w jeziorze. Przyjemnie było popływać. Teraz mogę się już ubrać... ...i przystąpić do produkcji filmu. Trochę zapachu Dobry jest prąd ładowania.
Bateria naładowana, a cały czas rower się ładuje. Chyba rower przestał się ładować, bo niewiele zużyłem baterii, dojeżdżając tutaj z miejsca biwakowania. Więc prawdopodobnie już się naładował przez ten czas kiedy pływałem. Na początek chyba coś zjem. Która to jest godzina? Oj, już 14:00! To należy mi się jakiś posiłek. Myślę że zjem to samo co wczoraj.
Czyli płatki owsiane z jogurtem. Wystarczy Jak tam jogurt się przechował? W miarę dobrze. Teraz mogę się zająć produkcją filmową.
Zacząłem przesyłanie filmu... ...ale widzę że czas przesyłania to prawie dwie godziny. Trochę długo Jedną godzinę i pięćdziesiąt minut. Przez ten czas zrobię chyba coś do jedzenia. Dzisiaj zrobię coś w rodzaju "chili con carne" Ale "carne" to będzie kiełbasa. Mam nadzieję że nadaje się ona jeszcze do spożycia. Oj, ale kartusz gazowy muszę zmienić, bo to będzie długie gotowanie.
W międzyczasie obiorę cebulę i czosnek. Teraz będę miał trochę czasu na pokrojenie cebuli. A tu mam fasolkę. A filmu przesłało się tylko 20%. Fasolkę można już dodać. To też już można dodać.
Patelnia przypalona nieziemsko. No i teraz całość podgrzeję. I będzie gotowe.
No, sądzę że to już jest konsumpcyjne. Teraz tylko chleb pokroję. Zamknę drzwi żeby mi tu głodni nie przychodzili. Chyba mogę już jeść.
Bardziej to smakuje jak fasolka po bretońsku, niż jak "chili con carne"... ...ale kto by tam narzekał. Jak na posiłek przygotowany w pół godziny to całkiem niezły. Jest 19:10 i zostało 8 minut przesyłania filmu.
Więc myślę że o 19:30 ruszę stąd. Przez pół godziny dojadę na miejsce. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze. Film przesłany, ale trwa jego sprawdzanie. Jest 19:20, a premierę ustawiłem na 22:00, to chyba do tego czasu film będzie sprawdzony.
Wyjeżdżam z Gołubia, i jadę nad jezioro oddalone parę kilometrów. To jest to co lubię: ładne jezioro i puste miejsce. No i zajechałem na miejsce.
Tu jak widać jestem nad jeziorem. Ładny widok, jezioro kąpielowe, więc jutro popływam. Ale jest problem... ...złapałem gumę (flat tire) w prawym kole. Nie wiem czy mam zapasową dętkę. Jakieś dętki mam w zestawie naprawczym...
...ale nie wiem czy to nie są dętki od roweru. Prawdę mówiąc, dzisiaj nie chce mi się już tego sprawdzać. Bo komary tutaj bardzo gryzą; zanim ustawiłem przyczepę to pokąsały mi nogi. Zrobię to jutro, w dzień kiedy nie będzie komarów. Ale jeden tubylec pocieszył mnie, że w Gołubiu, tam gdzie byłem na plaży..
...jest sklep, w którym prawdopodobnie będą takie dętki. Wiem na pewno że mam klej, bo ostatnio sprawdzałem to. Tylko jeszcze go nie otwierałem. Muszę włączyć wentylację, bo jak siedzi się w środku, to szybko robi się tu duszno. Przyczepa jest dosyć szczelna.
Na razie położę to tutaj. Dobre siedzisko tu będzie. A teraz muszę skorzystać z mojego prywatnego kibelka. Żeby tylko nikt nie zaglądał do przyczepy! Jak tu wyjść na takie roje komarów żeby się załatwić? Przecież nie można się skupić jak komary cały czas kąsają.
Z okna mam bardzo ładny widok. Ładne jezioro... ...a z drugie strony las. Cisza i spokój. I w tych pięknych warunkach przyrodniczych, obejrzę film z pierwszej podróży z tą przyczepą. N0 to zaczynamy oglądać premierę pierwszego dnia.
Tu widzę jezioro, a tu to co działo się dwa dni wcześniej. O! Ktoś pisze z Kalifornii.
2024-07-22 13:48