Micro Vardo - First trip - day 2
Już siódma godzina. Słońce już dosyć wysoko. Chyba już pora zacząć aktywność. Coś mi się zdaje, że tą aktywność zacznę od wypróbowania ubikacji. Resztę załatwię bez kamery.
Ubikacja działa znakomicie - jest wygodna. Słońce ładnie świeci, więc zobaczymy jak będzie bez oświetlenia Dzisiaj ma być słoneczny dzień. Najpierw zrobię kawę.
Niech się zaparza. A teraz jajka. Myślę że taka konsystencja będzie dobra. Pierwszy raz jem jajecznicę w przyczepie. W poprzedniej przyczepie nie robiłem jajecznicy, a w tej tym bardziej. Dobra jajecznica plus dobra kawa to dobry początek dnia. Najlepiej byłoby gotować przy otwartych drzwiach, ale ze względu na komary musi wystarczyć wentylacja.
Tu widać działanie wentylacji. Widać jak w pewnej odległości od wentylatora, ten papier jest poruszany. Te naczynia umyję na następnym miejscu postoju - trzeba je piaskiem wyczyścić. Chyba wszystko w porządku. Dojechałem na miejsce biwakowania.
A teraz: czy jest kamera? No proszę! Jest. Oczywiście bateria się wyczerpała. Ale kamera jest! Przyczepa ustawiona. Rower ładuje się.
Można się tu wprowadzać. No to chyba czas do wody. Trzeba się schłodzić przed posiłkiem.
Teraz trzeba coś zjeść. Lunch dietetyczny - płatki owsiane z jogurtem. Szybki lunch. Nie trzeba długo przygotowywać. Teraz trzeba umyć te naczynia. Tą miskę i patelnie po porannej jajecznicy.
Niestety, przy myciu naczyń zaliczyłem mały wypadek. Poślizgnąłem się na kamieniu, i uderzyłem się w kostkę. Na szczęście, chyba jest OK. Tylko skóra obtarta i mała rana; kostka nie jet uszkodzona. Chyba będę mógł pedałować dalej.
Raczej nie umiera się od tego. Mogę stać na tej nodze, więc nie jest źle. Wszystko załatwione to mogę wziąć się za film. Schodząc do wody, na tym kamieniu się poślizgnąłem. I niestety, chyba nie jest dobrze. Z rany cały czas wypływa krew.
Tu jest taka rana. A teraz jak stanąłem po przerwie, to kotka trochę boli. No i trochę spuchła. No cóż, muszę bardziej uważać. Cały czas coś cieknie z tej rany. Niestety, nie mam bandaża, tylko plaster.
Przyłożę tu chusteczkę higieniczną. I przykleję plastrem. Bo spod samego plastra wycieka osocze.
Chwila postoju. Podjeżdżałem pod dwie strome górki. Trochę mnie one wyczerpały, a tu jest dobre miejsce bo jest dużo słońca. Więc doładuję rower, bo na tych górkach, trochę się bateria wyczerpała. Będzie bateria gotowa na jutro, bo o ile pamiętam, nie ma tu dalej stromych podjazdów.
Ładuje się? Ładuje, to dobrze. Muszę zrobić rozpoznanie. Nie ma tej drogi na mapie, więc sprawdzę.
Droga już rozpoznana. Przeciągnę przyczepę kawałek po tych dołach. Dalej chyba będzie można jechać. Chociaż droga jest kiepska. Zobaczymy czy dam radę dojechać nad samo jezioro.
No i dojechałem nad jezioro... ale niestety... jest ono w takim dole. Małe śródleśne jezioro, ale w dołku. Jednak zostaję tutaj. Tam jest ścieżka nad jezioro.
Więc będę mógł tam zejść. To teraz przetestujemy moskitiery. Bo jest bardzo gorąco i trzeba otworzyć okna. A komarów jest tutaj więcej niż w poprzednim miejscu. Niedobrze, chyba lodówka się zepsuła. Dzisiaj chyba tylko grzała.
Zaraz to rozpakuję. Bo dzisiaj ma być grill. Nie jest takie ciepłe jak mi się zdawało.
Może termometr źle pokazuje? Lodówkę wyłączyłem, bo myślałem że nie chłodzi. Czuć przyprawami - dużo przypraw. To jest już przygotowane na grilla.
No cóż, głodny jestem, więc trzeba spróbować. Ognisko już się nieźle rozpaliło. Jeszcze trochę dorzucę drewna, aby była odpowiednia ilość żaru.
Chyba wystarczy na takie dwa szybkie steki. Ale gorąco przy ognisku. To już ten czas. Trzeba wrzucać na ruszt. Muszę to dobrze zamocować, żeby nie było takiego wypadku jak kiedyś.
Trzeba to niżej opuścić. Bo ognisko ewidentnie przygasa. Kolacja się przygotowuje A tu widzimy śródleśne jeziorko w pełnej krasie. A przyczepa stoi tam. Jacyś lokatorzy zostawili tu śmieci. Ale przydadzą się.
Przydadzą się do dogaszenia ogniska. Jest tu dużo śmieci dookoła. Takie piękne miejsce, a tu leży jakiś plastik od telewizora. Czy jest już "well done" Oj, tak! wybitnie Przypomnijcie mi żebym to jutro zabrał, bo zostawię tu na noc.
Mocno wbite! Nie tak bardzo chce mi się jeść, jak pić. Najpierw napiję się wody. Od dobrych ludzi dostałem dobrą, schłodzoną wodę. Jeszcze jest sałatka. Gdzieś tutaj. W międzyczasie pewnie mięso ostygło.
Jeszcze ciepłe. Ciepłe. Wszystko na odwrót - stek zimny, piwo ciepłe. Muszę powiedzieć, że nawet nie bardzo chciało mi się jeść. Trochę to wmusiłem w siebie. Chyba ten upał dał mi się we znaki.
Trochę mnie martwi ta kostka, bo coraz bardziej mnie boli. Zamiast coraz mniej. Muszę obejrzeć tę ranę. Zobaczmy co to się dzieje z tą nogą. Czy to już gangrena, czy jeszcze nie.
Chyba jeszcze nie. Chyba nic nie jest złamane. Stopą mogę ruszać, tylko jak chodzę to trochę boli. Tam coś się błyskało. I słychać grzmoty.
Idzie burza... ...więc zakryłem rower brezentem. Front burzowy dotarł już tutaj. Już słychać pierwsze krople deszczu na dachu.
Niestety, około 5 metrów od przyczepy jest dosyć duże drzewo. Błyskają pioruny. Pozamykałem okna. Żeby jak nadejdzie wiatr z deszczem, nie wwiało mi tu wody. Ale przez to wentylacja musi mocniej pracować. Więc zużyje więcej prądu.
Ale jest jeszcze dużo prądu, więc wystarczy na całą noc. Zapowiedzi były srogie... ...a skończyło się na drobnym deszczu tylko. Przygotowałem się na duży sztorm... ...ale być może przyjdzie to w nocy. Chmury już przeszły i tylko lekko pokropiły.
Nie będę czekał na następną falę, idę spać. Jeśli mój film spodobał ci się, to bardzo się cieszę. A jeśli spodobał ci się tak bardzo że gotów jesteś wesprzeć mój kanał... ...to w opisie filmu jest link do BUY COFFEE TO ANDRZEJ Gdzie można mój kanał wspierać. Tak czy inaczej, dziękuję za obejrzenie tego filmu.
2024-07-19 08:30