Jaki NAJWIĘKSZY silnik był dostępny w SERYJNYM aucie O takich pojemnościach głośno się nie mówi

Show video

Nie tak dawno jeden z widzów zapytał mnie, czy na Povagowanych coraz więcej będzie się pojawiać hybryd i elektryków. Po krótkim namyśle zdałem sobię sprawę że to chyba trochę nieuniknione, bo motoryzacja w tę stronę właśnie idzie, więc chcąc nadal o niej opowiadać te tematy będą pojawiały się coraz częściej. I tak myśląc o tym... postanowiłem zrobić rzecz dokładnie odwrotną, dlatego dziś porozmawiamy sobie o największych silnikach spalinowych jakie kiedykolwiek znalazły się w samochodach osobowych.

Tak w kontrze do tego elektryczne trendu, będzie więc głośno, szybko i spalinowo, a zapachu benzyny na pewno nie zabraknie. Zapowiada się ciekawie, więc zapnijcie pasy i jedziemy! Na początek standardowo dwa słowa wyjaśnienia. Wiele w historii motoryzacji było pojazdów, najczęściej wyścigowych, wyprodukowanych w pojedynczych sztukach, które wyposażane były albo w silniki lotnicze, albo w połączenie dwóch V8 i tym podobne, dzięki czemu mogły się pochwalić kolosalną mocą i jeszcze bardziej kolosalną pojemnością. Większość z tych maszyn w taki lub inny sposób jednak na kanale się już pojawiała, więc dziś idziemy w kierunku wyłącznie samochodów osobowych produkowanych seryjnie.

Żadne pojedyncze prototypy, tylko auta, które są lub były dostępne normalnie u dealerów, stworzone minimum w kilkudziesięciu egzemplarzach. Zobaczymy które marki miały na tyle odwagi by umieścić w swoich dziełach ogromne, żeby nie powiedzieć czasem absurdalne jednostki napędowe. Gotowi? To lecimy z koksem. Zaczynamy od samochodu dobrze nam znanego, bowiem Pagani Zondę o której mowa rozebrałem na czynniki pierwsze w jednym z niedawnych materiałów. Dwumiejscowe superauto z Włoch będące pierwszym dziełem projektanta argentyńskiego pochodzenia Horacio Paganiego wypuszczane było w wielu różnych wersjach i oznaczeniach, również silnikowych, faktem natomiast jest że wszystkie jednostki napędowe pochodziły od Mercedesa.

Największym niemieckim motorem była V12 o oznaczeniu M297 oraz M120, która z pojemności niemal 7,3 litra generowała od 555 koni w przypadku Zondy S Roadster, aż do szalonych 800 koni mechanicznych w przypadku Zondy HP Barchetta, co jest tym bardziej imponujące pamiętając o tym, że we wszystkich przypadkach mówimy o wolnossącym motorze. 7,3 litra pojemności, a to dopiero początek tego odcinka. Oczko wyżej mamy wspaniałe dzieło sztuki wprost... z Wielkiej Brytanii. Aston Martin One-77 to chyba najwspanialszy model brytyjskiej marki niespodziewanie zaprezentowany w 2009 roku. Maszyna zapowiadała się niesamowicie: podwozie z włókien węglowych, karoseria z ręcznie formowanych arkuszy aluminium, pod maską wolnossący silnik V12 i niebotyczna prędkość maksymalna. Na uwagę zasługuje przede wszystkim właśnie jednostka napędowa.

Aston Martin wziął swoją standardową V12 o pojemności 6 litrów i przekazał ją Cosworthowi z prośbą, by trochę nad nią popracowali. Efektem ich działań był ówcześnie najmocniejszy wolnossący silnik świata. V12 o pojemności minimalnie ponad 7,3 litra generowała aż 760 koni mechanicznych i 750 niutonometrów momentu obrotowego, co w połączeniu z 6 biegową, zautomatyzowaną manualną skrzynią przekazującą napęd na tył, pozwoliło na przyspieszenie do setki w 3,5 sekundy oraz prędkość maksymalną dokładnie 354 kilometry na godzinę. Oprócz fenomenalnych osiągów i swojej majestatyczności One-77 doceniony został również za swój design z charakterystycznymi liniami Zagato, zdobywając wiele nagród na całym świecie.

A j ako ciekawostkę dodam, że pomimo nazwy stworzono 78 egzemplarzy. Z wielkimi silnikami kojarzy nam się oczywiście Ameryka, więc czas wybrać się za ocean. Lincoln Continental to flagowa limuzyna tego amerykańskiego producenta, my skupiamy się natomiast na jej 4 generacji z końcówki lat 60, a dokładniej mówiąc na facelifcie z roku 66.

To tak naprawdę końcówka okresu w tamtejszej motoryzacji nieskrępowanego powiększania silników do zawrotnych rozmiarów, zaraz przed przyjściem światowego kryzysu paliwowego, który temu trendowi przyniósł kres. W ramach bezkresnego poszerzania komfortu w swoich limuzynach Lincoln powiększył swoją sztandarową V8 z 430 cali sześciennych do 462 cali sześciennych, co w przeliczeniu na naszej daje szalone 7,6 litra. Z ciekawostek mogę dodać, że silnik o oznaczeniu Ford MEL 462 został wyposażony w hydrauliczne trzonki popychaczy zaworowych oraz poczwórny gaźnik Cartera i generował skromne 340 koni mechanicznych, choć przy zadowalających 650 niutonometrach momentu niezbędnych do ciągnięcia prawie 3 tonowej limuzyny. Ogromny 462 calowy silnik został zastąpiony już po dwóch latach produkcji mniejszym odpowiednikiem o oznaczeniu Ford Lima. A do rywalizacji najbardziej luksusowych amerykańskich limuzyn z tego okresu jeszcze w tym filmie wrócimy.

Stosowanie wielkich motorów jest naturalnym zabiegiem w przypadku najbardziej prestiżowych limuzyn i nie inaczej będzie w tym przypadku, ale tym razem cofamy się aż do dwudziestolecia międzywojennego. Brytyjski Rolls-Royce Phantom drugiej generacji był trzecim i ostatnim autem z rodziny modeli znanej jako 40/50. W przeciwieństwie do poprzedników oparty był jednak o zupełnie nowe podwozie z zawieszeniem piórowym na przedniej i tylnej osi. Podobnie jak reszta modeli z tej rodziny napędzany był rzędową, dolnozaworową szóstką, tym razem jednak została ona powiększona aż do pojemności 7,7 litra.

Moc 120 koni mechanicznych przekazywana była na tylną oś za pomocą 4 biegowej ręcznej skrzyni biegów, co ciekawe, wyposażonej w synchronizatory. A z interesujących faktów mogę dodać, że prędkość maksymalna wynosiła ok. 90 mil na godzinę, co na nasze daje mniej więcej 145 kilometrów na godzinę. Pozostajemy w Wielkiej Brytanii i to w tym samym okresie, na tapet bierzemy jednak nie Rolls-Royca, a jego największego konkurenta, czyli Bentleya. W tym przypadku nazwa mówi wszystko, bowiem Bentley 8-litre nazwany został właśnie na podstawie pojemności silnika.

Zaprezentowany w 1930 roku największy i najbardziej luksusowy model marki napędzany był rzędowym sześciocylindrowym silnikiem z jednym wałkiem rozrządu o pojemności dokładnie 7983 centymetrów sześciennych i mocy 220 koni mechanicznych. Mimo prędkości maksymalnej 201 kilometrów na godzinę i wielu innowacyjnych rozwiązań w podwoziu, 8-liter świata nie zawojował, głównie dlatego, że wypuszczony został zaraz po Wielkim Kryzysie w 29 roku i na dobrą sprawę był to ostatni model Bentleya przed wykupieniem marki przez Rolls-Royca. Szacuje się, że do dnia dzisiejszego przetrwało 78 egzemplarzy, ale większość z nich posiada nieoryginalną karoserię będącą jedynie repliką pierwowzoru, w związku z czym faktyczne oryginały stanowią prawdziwe kolekcjonerskie białe kruki. Przenosimy się do czasów współczesnych, pora bowiem na silnik doskonale nam znany. 8-litrowa, poczwórnie doładowana W16 produkcji Bugatti odmieniana była już na tym kanale chyba przez wszystkie przypadki.

Stosowana przez francuską markę w wielu modelach, począwszy od Veyrona, Chirona, Divo, Centodieci, La Voiture Noire aż po Bolide, za każdym razem miała dokładnie 7993 centymetrów sześciennych pojemności i moc od 630 koni aż do 1850 koni mechanicznych w przypadku Bolide. Prawdziwa motoryzacyjna legenda, która była świadkiem głośnych premier, wielkich sukcesów i rekordów świata. Ciekaw jestem co zrobi z tym silnikiem nowy prezes Bugatti Mate Rimac, który jak doskonale wiemy przoduje w dziedzinie elektryfikacji, lecz nie wielkich spalinowych silników.

A jeśli chcemy poczuć moc W16 pod prawą stopą to okazja ku temu istnieje w wirtualnym świecie, Bugatti występują w wielu grach komputerowych, które oczywiście w dobrej cenie kupicie na stronie naszego partnera - G2A. W temacie ogromnych silników po prostu nie można nie wspomnieć o amerykańskich Big Blockach spod znaku Chevroleta. Największym silnikiem spotykanym w seryjnych samochodach cywilnych był Vortec 8100 przeznaczony głównie dla pełnowymiarowych amerykańskich pickupów pokroju Silverado, Suburbana, Yukona itd. V8 przy pojemności 8,1 litra nie powalała mocą, mowa bowiem o wartościach dochodzących ledwie do 340 koni, tutaj jednak liczył się tylko moment obrotowy, a ten potrafił przekraczać 600 niutonometrów. Natomiast robiąc na chwilkę taki mały offtopic warto wspomnieć, że Chevrolet w 2021 stworzył V8 BigBlock o oznaczeniu ZZ572 i pojemności 9,4 litra, a rok później zaprezentowano jeszcze większą bestię ZZ632 o pojemności 10,4 litra i mocy 1004 koni.

Oba jednak te silniki są sprzedawane wyłącznie jako tzw. crate'y czyli takie gotowce dostępne jedynie w katalogu części tuningowych i trafiają głównie pod maskę pojazdów ścigających się na ćwiartkę. W ich przypadku nie ma więc mowy o seryjnych samochodach cywilnych, natomiast zawsze fajnie jest słyszeć, że nadal w dzisiejszych czasach GM potrafi budować zwariowane wolnossące tysiąc-konne Big blocki o pojemności prawie 10,5 litra. Zgodnie z zapowiedzią wracamy do rywalizacji wielkich amerykańskich limuzyn przełomu lat 60 i 70 bowiem pod względem pojemności silnika, Lincolna pobił Cadillac. Wypuszczony w 1970 roku Eldorado wyposażony był V8 o jakże znamienitej pojemności 500 cali sześciennych co na nasze daje 8,2 litra. Pod kątem konstrukcji podobnie jak niemal wszystkie amerykańskie V8 nie były szczególnie skomplikowane i wysilone, choć 400 koni mechanicznych i 740 niutonometrów ciężko nazwać wartościami niskimi, to warto pamiętać, że do 72 roku w ameryce moc liczona była bez uwzględniania osprzętu, czyli alternatorów, klimy, pomp oleju, wody i tak dalej i tak dalej.

Co ciekawe Chevroletowska pięćsetka montowana była aż do roku 76, czyli 3 lata po wielkim kryzysie naftowym, a co jeszcze bardziej zaskakujące, pod koniec okresu produkcji silnik ten dostępny był nie tylko w limuzynie Eldorado, ale w każdym modelu Cadillaca za wyjątkiem Seville. A jeszcze wracając do mocy, to ostatnie wypusty tej wielkiej V8, o niższym stopniu sprężania i testowane już według nowych zasad pomiaru mocy generowały... 190 koni mechanicznych. 190 koni mechanicznych z pojemności 8,2 litra, to tylko amerykanie potrafią. Czas na najlepszą a raczej największą dwójkę i... - nie ma co, ameryka wygrywa wszystko.

A co interesujące, króluje ten sam producent. Mowa oczywiście o Dodgu a zaczynamy od... jego nadwornego tunera Street and Racing Technology, który przygotował dla niego specjalne wersje Dodga Vipera i Dodga Rama, mianowicie SRT-10. Zgadza się, zarówno Żmija, czyli typowo sportowe Coupe jak i RAM czyli ogromny Pickup wyposażone były w ten sam wolnossący silnik V10 o pojemności 8,3 litra. Oprócz mocy 510 koni imponuje również moment obrotowy 712 niutonometrów, a zwłaszcza jego szeroki zakres dostępności, bowiem V10 dostarcza 90% maksymalnego momentu obrotowego od 1500 aż do 5600 obrotów na minutę. Jako ciekawostkę dodam, że Dodge Ram SRT-10 dzięki temu silnikowi w 2004 pobił rekord Guinessa w kategorii najszybszego pickupa świata.

A zwycięzcą tego zestawienia jest następca Vipera 3 generacji, czyli Viper czwartej i piątej generacji. Pojemność dokładnie tego samego silnika V10 została podniesiona o niecałe 90 centymetrów sześciennych uzyskując tym samym 8,4 litra i jest to największy silnik umieszczony w seryjnie produkowanym samochodzie cywilnym. W czwartej generacji Vipera dzięki zastosowaniu m.in. zmiennych faz

(w nawiasie mogę dodać, że w nim po raz pierwszy zastosowano zmienne fazy w rozrządzie OHV) silnik generował 610 koni mechanicznych, natomiast w ostatniej generacji Vipera moc urosła do poziomu 650 koni. Po więcej informacji na temat Vipera zapraszam do mojego filmu na jego temat, a teraz po prostu rozkoszujmy się jego dźwiękiem. W ten oto sposób poznaliśmy największe jednostki napędowe montowane w seryjnie produkowanych samochodach cywilnych. Śpieszmy się kochać pojemność bo tak szybko odchodzi… Cóż.

W komentarzach czekam na Wasze opinie czy w Waszej ocenie jakikolwiek producent, najprawdopodobniej egzotycznych supersamochodów zdecyduje się jeszcze na umieszczenie w swoim pojeździe silnika powyżej 7 litrów pojemności korzystając z okienka w emisyjnych przepisach, czy ostatecznie downsizing zabije wszystko i jesteśmy skazani na hybrydy. W opisie filmu linkuje Wam oficjalny sklep Povagowanych, tam również znajdziecie opcję wsparcia kanału zarówno na Youtube jak i Patronite. Jak zawsze po prawej stronie pojawiają Wam się inne super ciekawe filmy, a po lewej stronie możliwość subskrypcji kanału, koniecznie z dzwonkiem powiadomień. Z tej strony Robert, do zobaczenia, cześć! Ponad 8 litrów, 190 koni i 3 tonowa limuzyna, ale to musiało zwijać asfalt.

2022-08-15

Show video